niedziela, 30 sierpnia 2009

Jay Are - The 1960's Jazz Revolution Again


Duety hip hopowe, to w ostatnim czasie modny trend panujący w Stanach Zjednoczonych. Jednak w przypadku tandemu Jay Are, w którego skład wchodzą J. Rawls i John Robinson (aka Lil' Sci) nie należy szukać porównania do ww. zjawiska, gdyż oboje artyści wspólny album mieli zamiar nagrać już kilka lat temu. Plany te zostały przesunięte ze względu na zaangażowanie wykonawców w całą masę innych wydawnictw płytowych.

Czego możemy spodziewać się po The 1960's Jazz Revolution Again? Kombinacja znakomitego producenta jakim bez wątpienia jest J. Rawls z jednym z najciekawszych współczesnych raperów, Johnem Robinsonem może oznaczać tylko jedno - bardzo dobry album, który jest godny polecenia nie tylko dla fanów Lone Catalysts czy Scienz Of Life. Jay Are zabiera słuchaczy w podróż czasie do brzmień z lat 60-tych ubiegłego stulecia i jest to swoista oda obu artystów do klasycznego jazzu i kultury, która została zainspirowana socjo-politycznymi ruchami. J. Rawls i John Robinson chcą także pokazać, iż po dziś dzień można cieszyć się klasycznymi brzmieniami jazzowymi, które według nich jsą po prostu najlepszą muzyką.

The 1960's Jazz Revolution Again
trafi do oficjalnego obiegu 15 września nakładem niemieckiego labelu Polar Entertainment. Natomiast premiera albumu na iTunes odbyła się już w ubiegły piątek. Jak na razie możemy przesłuchać pierwszy singiel z tego wydawnictwa zatytułowany It's Jay Are (ukazał się także na limitowanej 7" wraz z kawałkiem The Lee Morgan Story).

Tracklista

  1. A Lesson From Trane
  2. It’s Jay Are
  3. Know U featuring Invizible Handz
  4. Type Sounds
  5. She’s So Brilliant featuring Rashad
  6. The 1960’s Jazz Revolution Again
  7. Music Is Forever
  8. Relax Ur Mind featuring Tiffany Paige
  9. Shooting Smack featuring K Banger
  10. 1 Of The Greatest featuring DJ Rhettmatic of Beat Junkies
  11. Jazz Unconditional
  12. Love Me Good featuring Dominique Larue
  13. The Lee Morgan Story
  14. We Make The Rules featuring Rashad, Tiffany Paige

1 komentarz:

Andrzej-calak pisze...

Materiał zapowiada się wspaniale, warto wspomnieć w tym miejscu o fantastycznej solówce Robinsona z poprzedniego roku z bitami m.in. Flying Lotusa, IG Culture i Jneiro Jarela - pyszna rzecz.

Jedna uwaga edycyjna - nie machajcie tak apostrofów, bo w odmianie nazwisk wrzuca się je de facto bardzo rzadko. To duży problem nas wszystkich, kiedy zaczynamy pisać i trzeba się głowić z odmianami, ale warto na to zwrócić uwagę i trochę poczytać na ten temat. Wiem z doświadczenia, że od pyty czasu potrzeba na dojście do perfekcji (w sumie wciąż jestem od niej daleki), ale warto. Bo to na dłuższą metę strasznie razi, jak przy każdym angielskim imieniu i nazwisku odmienia się z użyciem niepotrzebnych apostrofów.