wtorek, 16 września 2008

Wu-Tang Clan - Careful (Click, Click)


Odkąd tylko pamiętam Wu-Tang Clan zawsze miał doskonałą rękę do klipów. Tyczy się to teledysków promujących kolejne albumy tego kolektywu (aktualnie, to wcale nie jest tak dobrze jeśli chodzi o wzajemne relacje poszczególnych członków ekipy ale to odrębny temat) jak i solowe wydawnictwa artystów należąych do tego klanu. Większość osób będzie kojarzyło videoklipy do kawałków z Enter The Wu-Tang: 36 Chambers - Protect Ya Neck, Da Mystery of Chessboxin', Method Man, C.R.E.A.M., Can It Be All So Simple oraz Wu-Tang Clan Ain't Nuthing Ta F' Wit/Shame on a Nigga jednak na mnie największe wrażenie zrobił teledysk powstały do utworu Careful (Click, Click), pochodzący z wydanego w 2000 roku nakładem Loud Records albumu The W.

Kiedy po raz pierwszy obejrzałem "Careful (Click, Click)" nasunęły mi się dwie myśli - o co chodzi z tą strzelaniną oraz skąd oni wzięli te glocki (przypatrzcie się glockom Inspectah Decka i U-Goda). Tak, ten klip to jedna wielka "zabawa z bronią" (mniejsza już oto, że to jest niewielki klub a nie otwarta przestrzeń). Rozpoczyna się od tego, że niewiadomo skąd wyskakuje na parkiet pewien bboy (?) (później pojawia się jeszcze dwóch następnych) i wyciąga dwa glocki mierząc prosto do ekipy Wu-Tangu. Nie pozostaje mu dłużny The Rizza również dobywając broni oraz  wypowiadając te słowa:

"Wait, hold up, chill, what's that son?/Damn.. nigga got fucked, shit, huh?!"

Ciężko jest opisać co dzieje się później; rozpoczyna się regularna strzelanina, która jak ulał pasowałaby do filmów sensacyjnych. Strzały padają często i gęsto, dobrze, że przynajmniej niewiele z nich trafia do celu. Całość najlepiej podsumowuje refren:

"Somethin in the street went, BANG BANG/ Makin it hard for you to do your THANG THANG".

Najlepszą dla mnie sceną jest ta, w której U-God przy akompaniamencie świszczących kul sięga po broń (na jednej dłoni ma założoną...rękawicę dla pilarzy) i odpowiada salwą ognia przeciwnikom. Rzecz jasna napastnicy zostają pokonani (największy w tym udział ma już wspomniany U-God) a całość kończy się ucieczką grupy przed spodziewaną wizytą policji. Słyszymy jeszcze słowa Cappadonny:

"Yo, the next time y'all collapse don't call me"

Z omawianym przeze mnie klipem związana jest pewna ciekawa historia. Otóż jest on częścią nazwijmy trylogii promującej The W, ponieważ łączy się z dwoma pozostałymi singlami z tego albumu, czyli z Gravel Pit oraz Protect Ya Neck (The Jump Off). Jeżeli dokładnie przyjrzymy się początkom oraz końcom tych trzech klipów zobaczymy, że członkowie Wu Tangu wsiadają do tej samej windy czy znajdują się w tym samym klubie. Jest to interesujący a zarazem rzadko stosowany zabieg.

Jeśli chodzi o videoclipy jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich.



Brak komentarzy: