Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Classic Hip Hop Videos. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Classic Hip Hop Videos. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 20 października 2009

No I.D. & Dug Infinite - Sky's The Limit


Przy wielu nadarzających się okazjach podkreślam jakim szczególnym uczuciem darzę większość produkcji pochodzących z Chicago. Wietrzne Miasto wytwarza swoistą atmosferę, która nadaje specyficzny klimat albumom nagrywanym w Chi-Town już w przestrzeni kilkunastu lat. Z wielką chęcią sięgam do płyt powstałych w latach 90.tych oraz ówczesnych artystów z miasta położonego w stanie Illinois. Posiadam kilkoro faworytów z chicagowskiej sceny hip hopowej, jednakże bezsprzecznie moim zdecydowanym numero uno pośród beatmakerów jest genialny No I.D.. Immenslope bez dwóch zdań jest legendą hip hopową w wymiarze ogólnoświatowym. Przez całą swoją karierę nie wychodził przed szereg i nie miał parcia na szkło, tak jak jeden z jego podopiecznych, któremu ostatnio mocno przewróciło się w głowie. Do największych osiągnięć tego wybitnego producenta zalicza się album nagrany wspólnie z Dug Infinitem zatytułowany Accept Your Own And Be Yourself (The Black Album). Wydana w 1997 roku przez Relativity płyta jest obowiązkowym LP dla każdego fana lat 90.tych. Singlem promującym wydawnictwo płytowe obrano klimatyczny utwór Sky's The Limit, do którego powstał klasyczny teledysk.

Na Accept Your Own And Be Yourself (The Black Album) zawarte są dwie wersje kawałka Sky's The Limit i w przypadku videoclipu do tego utworu użyto tej lepszej, podpisanej jako Sky's The Limit (Inf Mix). Teledysk jak i track stanowi przestrogę dla wszystkich młodych ludzi, którzy nie potrafią się odnaleźć w życiu i często popełniają błędy, które odbiją się później na ich całym życiu. Oczywiście, jeśli jest wina, to prędzej czy później pojawia się również kara. Sky's The Limit zmontowane zostało w interesujący sposób pokazujący na początku następstwo przewinienia popełnionego przez nastolatka. Kolejne sceny odsłaniają powoli jego krótką historię i udowadniają, że głupota i lekkomyślność w szybkim tempie zostają ukarane. W klimat videoklipu, jak i utworu, idealnie wprowadzają pierwsze wersy Dug Infinite'a:

"Yo, poverty be shakin on every black block/ Eyes get watery, from smokin crack rocks/ in crack pipes, sun is down pitch black nights"

Rozwiązanie zastosowane w Sky's The Limit, w którym nagrane sceny zostały pokazane od końca, nie trzymając się porządku chronologicznego, okazało się znakomitym zabiegiem. Owszem, niby od razu jest już wszystko wiadomo, ponieważ bohater teledysku trafia za kratki lecz jego losy ogląda się w skupieniu i zagadką pozostaje przestępstwo, które popełnił. Dodatkowym smaczkiem Sky's The Limit jest ukazanie No I.D. (występuje w bardzo eleganckim kaszkiecie) i Dug Infinite'a nad jeziorem Michigan, co sprawia, że tytuł utworu nabiera większego znaczenia. Ważny jest też cytat, który jest wstępem do klipu autorstwa ww. No I.D.:

"Some cycles in life are meant to be broken."

I ten napis "weekend fugitives"...Bardzo niedoceniany chicagowski klasyk.

"The sky's the limit when you know that you/ can have what you want not take, what you want
The sky's the limit when you know that you/ keep on, when you keep keep keepin on."


niedziela, 13 września 2009

69 Boyz - Survival Of Da Fittest


Miami bass. Zapomniany przez wielu genialny styl hip hopowy. Owszem, pozostała pamięć po 2 Live Crew a Luke Skyywalker miał swoje show w MTV, ale należy pamiętać, że na Florydzie istniało więcej grup reprezentujących Miami bass. Również powstało znacznie więcej znakomitych singli niż nam się wydaje, a niejeden z nich był multiplatynowy. Do grona klasyków ghetto bass możemy zaliczyć znacznie więcej utworów, których twórcami nie byli Luke i jego kompani. Warto wymienić ważniejsze wykonawców (oprócz 2 Live Crew) dla tego nurtu - 95 South, Tag Team, The Dogs, Uncle Al (R.I.P.), Splack Pack, DJ Nice & Nasty, DJ Laz, Jam Pony Express, DJ Kizzy Rock, Maggotron, Quad City DJ's, Afro Rican i 69 Boyz. Ostatnia grupa (nazwijmy zachęcająca nazwa kolektywu) głównie jest kojarzona z singla Tootsee Roll, który sprzedał się w ponad dwu milionowym nakładzie oraz Kitty Kitty. W cieniu pozostaje trzeci singlowy kawałek z albumu 199Quad (okładka u góry), zupełnie odmienny stylowo od zawartości ich debiutanckiego krążka zatytułowany Survival Of Da Fittest.

69 Boyz
oryginalnie zostało założone w Jacksonville, ale większą część kariery muzycznej spędzili w Orlando (założę się, że imprezowali z Shaqiem i Pennym Hardawayem). Największe zasługi w rozwój grupy miało dwóch producentów - Jay Ski i C.C. Lemonhead, którzy także byli założycielami 95 South i Quad City DJ's (wszystkie wymienione ekipy przenikały się i były ze sobą ściśle związane). W skład 69 Boyz wchodzili też Thrill Da Playa, Fast, Slow oraz Rottweiler "Mike Mike". Wszyscy wyróżniali się imagem - wiecznie nosili stroje Orlando Magic w rozmiarze 50+ i co może być zaskoczeniem nie otaczali się kobietami z wielkimi tyłkami, co akurat było znakiem rozpoznawczym wielu ekip nurtu ghetto bass. Wspomniana debiutancka płyta zespołu - Nineteen Ninety Quad z 1994 roku aż roiła się od kawałków, w których linia basu potrafiła roztrzaskać co słabszy głośnik. Jakże wielką niespodzianką dla wszystkich słuchaczy okazał się utwór Survival Of Da Fittest, nie będący tworem Rolanda TR-808 i brzmieniowo pasujący do klasycznych nowojorskich produkcji z czasów Golden Ery.

Survival Of Da Fittest
opowiada historię zwykłego nastolatka, który próbując poradzić sobie w życiu rozpoczyna dorabianie na boku imając się handlowania narkotykami. Jednym słowem - typowy temat jakich pełno w historii hip hopu. Nie byłoby nic dziwnego w tym kawałku gdyby pochodził z Nowego Jorku lub Chicago, a nie z Orlando, ośrodka ghetto bassu, gdzie inne style rapowe nie istniały. To tak jakby No I.D. wyprodukował bit dla artystów Ca$h Money Records lub Lil' Kim przestała kląć w swoich utworach i stała się drugą Lauryn Hill. 69 Boyz tym trackiem wyszli poza kanon stereotypów Miami bass, gdzie głównie mówiło się o seksie i łatwych dziewczynach, a wersy typu "face down, ass up" stanowiły codzienność. Teledysk do trzeciego singla gorących chłopców z Florydy nie jest niczym innowacyjnym na polu hip hopowych teledysków lecz ta prostota potrafi przyciągać i oddziaływać na odbiorcę, gdyż jest to video, z którym wiele osób mogło się utożsamiać.

Survival Of Da Fittest
to prawdziwa perełka wśród nagrań ery Miami bass. Niemal pewne jest to, że Havoc i Prodigy słuchali tego tracku przed stworzeniem swojego hymnu o tym samym tytule. Natomiast 69 Boyz po dużym sukcesie Nineteen Ninety Quad wydali w 1998 roku album The Wait Is Over, a dwa lata po drugim longplayu 2069. Jednakże oba krążki nie znalazły tylu słuchaczy co ich pierwsza płyta. Spowodowane to było coraz mniejszym popytem na muzykę ghetto bass i zmianą trendów na scenie hip hopowej. A szkoda, ponieważ 69 Boyz byli znaczącą grupą i mocno przyczynili się do rozwoju Miami bass.


środa, 9 września 2009

J-Ro feat. Chords - U Call That Love


Powinienem spalić się ze wstydu, ponieważ ten post miał otwierać U Call That Love rok temu. Jednak, co się odwlecze to nie uciecze, choć przyznam, że za długo zwlekałem przed opublikowaniem kilkunastu zdań o utworze, z którego została zaczerpnięta nazwa blogspotu.

Tha Liks jest dla wielu osób jedną z najlepszych grup hip hopowych z lat 90-tych, która wywodzi się z Los Angeles aczkolwiek tylko jeden członek tej ekipy (J-Ro) wywodzi się z Miasta Aniołów. E-Swift i Tash urodzili się odpowiednio w Cincinnati oraz Columbus w stanie Ohio, ale oboje w wieku młodzieńczym przenieśli się na stałe do LA. Niedługo później spotkali na swej drodze wspomnianego Jamesa Robinsona i tak w wielkim skrócie powstało The Alkaholiks. Młodzi wykonawcy hip hopowi zostali wzięci pod kuratelę starego westcoastowego wygi, King Tee i dzięki temu pojawili się na jego płycie Tha Triflin' Album. Po drodze otwierali koncerty dla tak uznanych raperów jak KRS-One, Ice Cube, Too Short czy ww. King T i szybko zabrali się do pracy nad swoim debiutanckim materiałem. 21 & Over z 1993 roku zawierało m.in. takie utwory jak Likwit, Only When I'm Drunk, Make Room i zostało bardzo ciepło przyjęte na scenie hip hopowej. Kolejne albumy Tha Liks również były udane, na pierwsze miejsce wysuwa się tutaj Coast II Coast lecz pomiędzy członkami grupy dochodziło często do sporów (przy okazji była mocna sprzeczka z X-Zibitem, który ma spory dług wdzięczności wobec Tha Alkaholiks). Doprowadziło to do rozpadu ekipy (niedawno ogłoszono reunion zespołu, zobaczymy co z tego wyjdzie) po albumie Firewater, który został wydany w 2006 roku. J-Ro, E-Swift i Tash poszli w swoją stronę, a najdalej wywiało tego pierwszego, bo aż do Szwecji.


Nie mam pojęcia, co podkusiło artystę aby zamienić słoneczne i jakże ciepłe rejony Los Angeles na wręcz lodowate Malmo? Jak się okazuje Szwecja sprzyja czarnoskórym i nie tylko Henrik Larsson potrafił dobrze odnaleźć się w tamtejszym klimacie. J-Ro na emigracji szybko nawiązał kontakt z dobrze znanym i rozpoznawanym na szwedzkiej scenie hip hopowej Chordsem. Współpraca zaowocowała przyjemnym dla ucha utworem U Call That Love. Singiel pochodzi z albumu Amerykanina zatytułowanym Rare Earth Bboy Funk Vol. II i przypadł do gustu zarówno słuchaczom europejskim jak i starym fanom J-Ro. Dlaczego tak się stało? Odpowiedź znajdziecie poniżej, oglądając nisko budżetowy klip nakręcony do tego kawałka. Jeśli chodzi o teledysk, to dla wielu nie będzie stanowił on niczego specjalnego i mogą paść opinie, że takich videoclipów jest całe mnóstwo. Jednak dla mnie ma szczególną wartość i kocham taką prostotę.


When the sun comes up, and when it goes down
And you still ain't coming around girl
U call that love?


A dlaczego umieściłem zdjęcie konwalii? Ponieważ są po prostu piękne. U Call That Love.


wtorek, 1 września 2009

Jeru The Damaja - Come Clean


Wraz z 1-szym września rozpoczął się w Łodzi Outline Colour Festival. Oprócz atrakcji czysto writterskich organizatorzy przygotowali całkiem interesująco wyglądającą część koncertową imprezy, która przypada na najbliższą sobotę. Wcześniej już informowałem o OCF na łamach U Call That Love lecz tym razem chciałbym wspomnieć o jednym z artystów, który ma wystąpić podczas tej imprezy, a mianowicie o Jeru The Damaja. Najlepiej to zrobię przedstawiając jego pierwszy w karierze muzycznej videoclip powstały do utworu Come Clean.

Jeru The Damaja
zadebiutował w 1992 roku w kawałku I'm The Man Gang Starra, który ukazał się na albumie Daily Operation i był jedynym gościem obok Lil' Dapa na trzeciej płycie legendarnego nowojorskiego duetu. JTD stał się także jednym z pierwszych członków Gang Starr Foundation i szybko nawiązał bliższy kontakt z Preemo. Zaowocowało to współpracą pomiędzy obydwoma artystami nad debiutanckim albumem reprezentanta Brooklynu zatytułowanym The Sun Rises In The East, którą wydał Payday/ffrr w 1994 roku. Płyta okazała się arcydziełem i jednym z najważniejszych dokonań jeśli chodzi o cały dorobek muzyczny East Coastu.

Pierwszym singlem z The Sun Rises In The East został wybrany utwór Come Clean (trafił do obiegu jeszcze w 1993 roku). Kawałek tak jak cały pierwszy album Jeru The Damaja jest niesamowity. Teledysk powstały do tego tracka jest równie klimatyczny. Z drugiej strony nisko budżetowy i prosty jeśli chodzi o fabułę lecz to akurat jest jego zaletą Pierwsze scena umiejscowiona w podziemiu lub starej hali, gdzie widzimy uwięzionego czarnoskórego mężczyznę, na którego spadają krople wody jest doprawdy udana. Od razu można skojarzyć, że w podobnej scenerii były osadzone videoclipy Das EFX czy Last Dayz Onyxu. Idealnie pasują do początku teledysku wersy Jeru:

"You wanna front, what?/ Jump up and get bucked
If you're feeling lucky duck/ Then press your luck."


Bez wątpienia jestem fanem takich klipów, ponieważ taka prostata potrafi przykuwać uwagę odbiorcy i z wielką chęcią do niego wracam. Come Clean po dziś dzień jest najbardziej szanowanym singlem Jeru The Damaja. Świadczą o tym choćby liczne follow-upy do tego kawałka, np. wykorzystanie wersu "When the East is in the house (you should come equipped)" przez Blahzah Blahzay czy nieskrywana miłość do tracka wszystkich fanów lat 90-tych.




Jeru The Damaja - Come Clean 12"

A1 Come Clean (Dirty Rotten Scoundrel Mix)
A2 Come Clean (Instrumental)
B Come Clean (E New Y Radio Mix)

PS. Na koniec zagadka. Z jakiego utworu pochodzi cut pojawiający się w refrenie Come Clean:


"Uh-oh! Heads up, cause we're droppin some shit."


PS 2. Skoro na samym początku tego wpisu była wzmianka o wrześniu, to chciałbym zadedykować poniższy track dla wszystkich uczniów, którym wakacje już się zakończyły.
Go back to school, boy, your summertime's over...

Extra Profilic - Go Back To School


niedziela, 30 sierpnia 2009

The Roots - What They Do



Bez dwóch zdań, The Roots jest grupą wybitną, wręcz genialną zarówno jeśli chodzi o płyty studyjne czy jedyne w swoim rodzaju występy na scenie. The Legendary Roots Crew już dawno zdążyli wpisać się złotymi głoskami do historii hip hopu oraz muzyki współczesnej. W swoim bogatym dorobku muzycznym zespół posiada co najmniej kilkanaście dobrze przyjętych singli i prawdę mówiąc większość z nich powinna być odnotowana na łamach U Call That Love. Jednak od dawna z sentymentem powracam do jednego utworu pochodzącego z albumu Illadelph Halflife - What They Do.

What They Do
nigdy nie miałoby takiej mocy gdyby nie znakomicie pasujący teledysk do tego dzieła. Doprawdy sztuką jest stworzyć klip, który tak barwnie i dokładnie odzwierciedlałby przesłanie danego kawałka. The Roots udało się to perfekcyjnie. Videoclip do tego utworu jest swoistą dokumentacją przeobrażeń jakie dotknęły kulturę hip hopową w latach 90-tych ubiegłego stulecia, dodajmy zmian, które nie wyszły na dobre. What They Do wyśmiewa całą masę hip hopowych teledysków zawierających mnóstwo scen, które możemy obejrzeć w teledysku The Roots. Swoistymi "didaskaliami" są napisy pojawiające się wraz z każdą nową sceną, które w trafny sposób opisują czy uzupełniają obraz. Muszę przyznać całkowitą racje Black Thoughtowi, który już na samym początku wypowiada słowa:

Lost generation, fast paced nation/ World population confront they frustration

The principles of true hip-hop have been forsaken/ It's all contractual and about money makin.

What They Do
pomimo tego, że powstało w 1996 roku możemy także odnieść do większości dzisiejszych klipów jak i sytuacji panującej w branży hip hopowej. Pewnego rodzaju przepowiednia The Roots niestety sprawdziła się, do tego z dość znaczną różnicą na niekorzyść dla obecnego stanu posiadania w hip hopie. Dziś lwia część videoclipów czy nawet albumów wygląda tak samo i liczy się to, jak najlepiej pokazać się przed kamerami i zaprosić jak najgorętszych wykonawców do nagrania wspólnego utworu. Pasja i miłość do hip hopu dawno zniknęły i straciły na wartości. Dlatego też refren śpiewany przez Raphaela Saadiqa jest nadal aktualny:

"Never do....what they do, what they do, what they do...
"

The Roots
- What They Do 12"

A1 What They Do (LP version)
A2 What They Do (Instrumental version)
B1 No Alibi (LP version)
B2 Proceed III (Non-LP version)

czwartek, 30 lipca 2009

Xscape - Just Kickin It


Po dłuższym okresie zaniedbywania działu Classic Hip Hop Videos wypadałoby odkurzyć tę rubrykę U Call That Love, co niniejszym też czynię. Prawdę mówiąc, teledysk, który chciałbym przedstawić nie jest stricte hip hopowy lecz z kilku powodów zasługuję aby tutaj się znaleźć.

Odkrycie duetu Kriss Kross, współpraca z Mariah Carey, Usherem, Janet Jackson czy wydanie wielu albumów spod szyldu wytwórni płytowej So So Def nie są jedynymi sukcesami Jermaine'a Dupri w branży muzycznej. Tak naprawdę, jednym z jego najlepszych posunięć okazało się podpisanie kontraktu z kwartetem młodych wokalistek R'n'B pochodzących z Atlanty, które tworzyły grupę o nazwie Xscape. JD wypatrzył artystki w 1991 roku na corocznym festiwalu upamiętniającym Martina Luthera Kinga odbywającym się w stolicy Georgii. Bardzo szybko poznał się na talencie LaTocha "Juicy" Scott, Tamika "Meatball" Scott, Tameka "Tiny" Cottle oraz Kandi Burruss i zaproponował im wejście w szeregi wspomnianego wcześniej labelu So So Def na co panie chętnie przystały. Dwa lata później Xscape zadebiutował na scenie albumem Hummin' Commin' At Cha. Pierwszym singlem promującym krążek został Just Kickin It, co okazało się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę.

Just Kickin It
podbił z miejsca listy przebojów (dotarł do 2-giego miejsca na liście Billboard Hot 100) za sprawą laidbackowego, spokojnego klimatu w połączeniu z doskonałą produkcją autorstwa, rzecz jasna, Jermaine'a Dupri, i świetnym śpiewem wokalistek. Jeśłi chodzi o teledysk, to do dziś pozostaje klasyczny dla wielu słuchaczy. Co sprawia, że jest on niezapomniany? Pierwsze, co się rzuca w oczy jest ubiór dziewczyn z Xscape. Koszule w kratę, ogromne, szerokie spodnie, których nie powstydziłby się nawet MC Hammer nadają specyficzny obraz. Słyszałem już stwierdzenia "dlaczego one ubierają się jak mężczyźni?" lecz to tylko nadaje uroku dla każdej z dziewczyn. Bardzo niewiele jest klipów, w których wokalistki przedstawione są w taki sposób, w dzisiejszych czasach jest to wręcz niemożliwe, bo wiadomo - liczy się nachalne wyeksponowanie walorów i wdzięków. Jednak jak pokazuje Just Kickin It można to zrobić inaczej.

Również w pierwszej połowie lat 90.tych królowała w USA jak i na świecie NBA, co doskonale widać na klipie, gdyż wszystkie panie pojawiają się w jerseyach (kolejno Orlando Magic, Portland Trail Blazers, Charlotte Hornets i Phoenix Suns). W dodatku koszulki są w rozmiarach (na oko oczywiście) około 50-tym - u Tiny jersey wręcz sięga kolan. Autentyczności wokalistkom dodaje też z jednej strony dość prosty tekst utworu choć jak się okazuje jest to ogromna zaleta, gdyż pasuje jak ulał. Zresztą słuchając Kandi::

"Every man wants a woman,
That can cook him up a good meal.
A woman he can treat like his homie,
And take her out on the Ave. and just chill
"


to z miejsca chciałoby się poznać wszystkie panie z Xscape. To wszystko sprawia, że videoclip do tego kawałka staje się kapitalnym "dziełem". Wszystko jest podane w kobiecy a zarazem wyluzowany sposób (każda scena jak w głównej mierzy Tiny przekomarza się z facetami jest sympatyczna). Ogromna szkoda, że dzisiaj nie ma takich zespołów jak Xscape i nie możemy obejrzeć podobnych teledysków jak ten. Osobiście chciałbym trafić na takie zabawne dziewczyny i spędzić z nimi czas odprężając się na imprezie czy w barze szybkiej obsługi. Na koniec jeszcze jedno - refren za wami może długo chodzić:


"I tell him to kick off your shoes and relax your feet,

Party on down to the Xscape beat.
Just kick it.
Just kick it, just kick it"


piątek, 3 kwietnia 2009

Luke feat. Poison Clan - Cowards In Compton

W historii hip hopu mieliśmy bardzo dużo do tej pory beefów. Niektóre z nich zaczynały się z co najmniej błahych powodów, co sprawia, iż ludzie w ogóle się nie interesują takimi konfliktami (np. Jeru The Damaja kontra Foxy Brown). Inne zaś miały jednostronny przebieg (np. 3rd Bass kontra MC Hammer) lub miały na celu zwiększyć zainteresowanie raperami zaangażowanymi w beef, a co za tym idzie przyczynić się do wzrostu sprzedaży albumów (większość konfliktów, w jakich brał udział 50 Cent począwszy od nagrania utworu How To Rob; można jedynie pominąć zatargi z Ja Rule'm i Murder Inc., ponieważ w tym przypadku podtekst był zupełnie inny). Natomiast w przeszłości miało miejsce także wiele mniejszych i większych sprzeczek, dzięki którym powstawały kapitalne dissy (chociażby Canibus - Second Round K.O. czy Common - The Bitch In Yoo) oraz obrażające teledyski. Do tej drugiej grupy należy bez wątpienia videoclip Luke'a i Poison Clan'u - Cowards In Compton skierowany przeciwko post-Ice Cube'owej NWA (głównymi celami byli Snoop Doggy Dogg i Dr. Dre), należący do jednych z najlepszych a zarazem najśmieszniejszych klipów powstałych na potrzeby beefu.

Początku tego konfliktu należy szukać na solowym albumie Uncle Luke'a zatytułowanym I Got Shit On My Mind. Płyta ta zawiera track Fakin' Like Gangstas, na początku którego Luke tłumaczy w kogo ten utwór jest swymierzony:

Yo this is a record about stars fakin like gangstas/ Gangstas trying to be stars /
Stars wanting to be gangstas but they really pransters.

Dr. Dre i Snoop poczuli się dotknięci tym, więc na ich odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Na klasycznym albumie The Chronic odpowiedzieli oni w Intro i Fuck With Dre Day (And Everybody's Celebratin'), w którym dostało się głównie Eazy'mu - E i Tim Dog'owi (w teledysku Luke został pokazany w dziurą między zębami w "towarzystwie" nieznajomego mężczyzny...):

Luke's bending over/ so Luke getting fuck.

Jednak założyciel 2 Live Crew nie chciał dać za wygraną i przyszła właśnie kolej na Cowards In Compton nagrany wespół z JT Money i Clayvosie. Dzięki klipowi Luke w dobry sposób odgryzł się swoim przeciwnikom, w którym May (jedna z ksyw Luke'a) siedzi wygodnie na krzesełku reżyserskim i ma świetny ubaw kręcąc w zasadzie parodię kultowego Nuthin' But A 'G' Thang oraz Fuck With Dre Day. Na samym początku oglądamy Dre'a parodowanego przez aktora, który w nieporadny sposób wchodzi do domu (następuję na zabawkę pozostawioną na trawniku, nie potrafi udźwignąć sztangi). Już od samego przejścia przez próg domu dostaje się mu od każdego członka rodziny (prawdopodobnie brat wita go słowami "Where's my money, nigga?" a siostra go policzkuje na "dzień dobry". Następnie Poison Clan kopie tyłki Dr. Dre i Snoopowi, którzy nie potrafią się w żaden sposób przed JT Money i Clayvosie'm obronić. Najlepsza jak dla mnie parodia, to nieudolne odsłonięcie biustonosza dziewczyny podczas gry w siatkówkę, doskonale znana scena z teledysku Nuthin' But A 'G' Thang (parodowany Dre dostaje od kobiety solidnego kuksańca, następnie zostaje przez resztę pobity a Snoop ucieka z barbecue party). Gwoździem do trumny jest także zainscenizowana sesja zdjęciowa dla World Class Wreckin Cru, do której kiedyś Dre należał. Podczas, gdy Uncle Luke wypowiada słowa:

Take off that g-string ba-by/ Cause you know you like really cra-zy.

wszyscy aktorzy grający ekipę WCWC starają się jak najlepiej wypaść przed fotografem (spójrzcie na ten strój, w jaki jest ubrany Dre!). Podobnych smaczków jest więcej jak np. Snoop Doggy Dogg na smyczy, co sprawia, iż ten videoclip jest klasykiem.

Oprócz tego klipu było wiele innych równie świetnych, w których głównym celem było obrażenie przeciwników (Hit' Em Up Tupaca czy Fuck Compton Tim Doga) i dlatego po kolei będę starał się je przybliżać.

PS. Beef pomiędzy Luke'iem a Dre i Snoopem zakończył się wraz z ukazaniem się kawałka tego ostatnia, The Shiznit (Doggystyle, 1993), dzięki któremu za zwycięzców uznano przedstawicieli Compton.


środa, 4 marca 2009

Spider Loc feat. Papa Smurf - Blutiful World

W ramach kolejnej odsłony Classic Hip Hop Videos chciałbym zaprezentować klip, który pomimo tego, iż nie jest uważany za szczególne osiągnięcie w kręgach teledysków hip hopowych to warto poświęcić 4 minuty i przyjrzeć się temu teledyskowi.

Na początek chciałbym przedstawić w kilku słowach Spider Loca, ponieważ jest to postać słabo znana nad Wisłą. Curtis Norvell Williams został odkryty przez Suge Knight'a i pojawił się na soundtracku DysFunktional Family oraz albumie Kurupt'a Against Tha Grain. Jednak nigdy nie podpisał kontraktu z Death Row Records, widocznie miał w świadomości bliski krach tej wytwórni i wolał nie wplątywać się w umowy z Suge'm. W 2004 roku Spider Loc poznał Young Buck'a, który zaproponował wejście w szeregi G-Unit, na co przystał raper. Jak to bywa w ekipie 50 Centa pierwszą okazją Spidera do zaprezentowania swoich skillsów był jeden z mixtapów z serii G-Unit Radio. W 2006 roku członek G-Unit wydał DVD Brainless The Prequel, natomiast rok później pierwszy tzw. street album West Kept Secret: The Prequel. Na 2009 rok zapowiedziany jest debiutancki album Spidera pod tytułem Triple Gangsta.

Jak widać nic rewelacyjnego Spider Loc w swojej karierze jeszcze nie dokonał, a mając w pamięci niedawne dokonania G-Unit nie należy jemu wróżyć dużych sukcesów na scenie. Jednakże 2 lata temu zrealizował on swój pierwszy videoclip promujący utwór Blutiful World, który swego czasu narobił pewnego zamieszania. Blutiful World jest hymnem na cześć gangu Crips (od wielu lat Spider jest ich członkiem). Utwór na pewno do wybitnych nie należy ale możemy się domyślać, że został przygotowany pod kątem nakręcenia teledysku, gdyż idealnie do tego się nadawał. Już na sam początku video przenosimy się do słonecznego LA i po kilku ujęciach jesteśmy pewni, że wszystko będzie się kręciło wokół koloru niebieskiego (również błękitnego), nieodłącznego atrybutu Crips. Reżyser DanTheMan przedstawia po kolei wszystko o czym nawija Spider Loc, co znakomicie obrazuje poszczególne elementy życia członków gangu. Nie ma mowy aby ubrania, samochody, broń, studio, mikrofony, drinki nie miały odcieni błękitu. Nawet kluby, w których można spotkać Cripsów są w odznaczają się odpowiednim wystrojem. Oczywiście żyłach członków Crips płynie nie czerwona a błękitna krew, a po śmierci każdy chce być pochowany w niebieskiej trumnie.


Blutiful World zawiera także element edukacyjny. Pod koniec klipu możemy zobaczyć przymierze, zakopanie topora wojennego pomiędzy gangami Crips i Bloods. Jestem ciekaw ile ulic i dzielnic objęła ta zgoda i jak długo ona trwa(ła).

PS. Kilka słów o znaczeniu koloru niebieskiego:

Niebieski to także kolor przyjaźni: podarowanie niebieskiego kwiatu symbolizuje duże znaczenie przyjaźni dla obdarowującego. Niebieski bywa też postrzegany jako symbol przywiązania do tradycji.


Wyjaśnia to dlaczego Crips są tak przywiązani do tradycji, ale skąd u licha nawiązanie do przyjaźni?

niedziela, 8 lutego 2009

Michael Jackson - Jam feat. Heavy D & Kris Kross

Poniżej prezentowane video nie jest sctricte hip hopowe ale warte umieszczenia na naszej stronie i napisaniu o nim kilku słów.


W historii mieliśmy dwóch wielkich ludzi, których inicjały to MJ. Pierwszy z nich to jeden z najlepszych wykonawców estradowych i jeden z najpopularniejszych muzyków w historii, natomiast drugi to najlepszy koszykarz w historii, którego akcje na parkietach NBA do dziś zachwycają miliony fanów. Michael Jackson oraz Michael Jordan są ikonami i wymieniani są jednym tchem przez rzesze zwolenników na całym świecie. Ale co oni mają wspólnego z hip hopem? Wydawałoby się, że niewiele a jednak w pamięci utkwił mi jeden klip pochodzący z 1992 roku, w którym oprócz dwóch panów MJ mogliśmy zobaczyć Heavy'iego D i Kris Kross. Tym teledyskiem jest Jam promujący album Michaela Jacksona zatytułowany Dangerous.

W 1992 roku Jordan był już żywą legendą NBA. Wraz z Chicago Bulls rozpoczął zdobywanie mistrzowskich pierścieni, bił kolejne rekordy i przeprowadzał niesamowite akcje, które na stałe przeszły do historii. Natomiast Jackson powrócił po kilkuletniej przerwie z albumem Dangerous. Także ich wspólny klip przeszedł do historii. Akcja teledysku rozgrywa się na boisku do koszykówki usytuowanym na piętrze w hali. Bardzo zabawne jest oglądanie Jacksona grającego w kosza jak i tańczącego Jordana. Piosenkarz zdobywa też w niecodzienny sposób punkty, odbijając piłką swoją piętą. Mina Aira po tym zagraniu mówi wszystko. Hip hopowymi akcentami są przewijający się przez cały klip Kris Kross oraz Heavy D, który zapodał krótką zwrotkę w Jam. Jak widać wszyscydobrze bawili się przy powstawaniu tego video.


W wersji extended klipu, w którym możemy pod koniec przyjrzeć się jak Air pobiera nauki tańca. Trzeba przyznać, że jest pojętnym uczniem i w miarę szybko łapie kroki.



sobota, 13 grudnia 2008

Jamiz - Get Loot

Prezentowany poniżej videoclip nie jest za bardzo pamiętany nawet przez największych fanów lat 90.tych ale zasługuje z pewnością na uznanie. Możecie mi zarzucić, że zbyt mocno trzymam się tamtej ery hip hopowej lecz mam nieskrywany sentyment do tamtych pięknych czasów. Kocham większość artystów z lat 90.tych tak samo jak na zawsze będę darzył miłością Michaela Jordana i jego epokę dominacji w NBA.

Jamiz jest przedstawicielem sporego grona artystów-meteorytów, którzy pojawiali się niespodziewanie na hip hopowej scenie i równie szybko z niej znikali. Przyznam się, że pomimo usilnych starań, nie udało mi się zbyt wiele dowiedzieć o nim ale pewne informacje udało mi się ustalić. Debiutował on w utworze grupy r'n'b B.T.S. Can You Feel It (zabijcie mnie lecz także nie wiem o nich zbyt wiele), który ukazał się w 1993 roku. Jamiz wydał w swojej "karierze" jeden singiel, pod tytułem Get Loot (loot=money), który trafił do szerszego obiegu w 1994 roku. Wydawcą okazał się niewielki label Grand Jury Entertainment (dystrybucją zajęło się potężne RCA). Get Loot pojawiło się na 12'' i na promo CD i jak się potem nie trafił ten utwór na żaden album.


Zawsze oglądając słoneczne scenerie Los Angeles wyobrażamy sobie, że tam życie toczy się spokojnie, laidbackowo, odbywa się mnóstwo imprez a po ulicach jeździ pełno lowriderów. Klip Get Loot jest w podobnym klimacie z zabarwieniem humorystycznym. Po pierwszej scenie można być pewnym tego, że Jamiz jest bardzo wyluzowany i zabawny, gdyż leżąc na łóżku przełącza kanały w TV i na każdym trafia na wiadomości o morderstwach, zamieszkach w Los Angeles. Jamiz kwituje każdą taką informację mocno akcentując "Damn!". Po chwili przychodzi do pokoju pewna dziewczyna, która jest w trakcie zabiegów upiększających jej urodę i nie wygląda zbyt rewelacyjnie, więc słyszymy kolejne soczyste "
Damn!". Jamiz nie jest zbyt chętny do jej propozycji i zamiast przygotowywać się do wyjścia na imprezę zatapia się w marzeniach...

Pamiętacie odcinek Doggy Fizzle Televizzle prowadzonego przez Snoop Dogga, w którym tłumaczył jakie warunki musi spełnić dobry alfons? Musi mieć mnóstwo wypasionych samochodów, którymi można wozić się po dzielnicach, musi mieć odpowiednią liczbę "pracownic" oraz najszlachetniejsze i najbardziej szykowne futra. Jamiz spełnił wszystkie wymogi, prezentując sie w drugiej części teledysku z dużą klasą. Prawdziwy alfons Ameryki - otoczony niezłymi kociakami, porządny lowrider i narzucone na siebie futro. Sprawiał zabawny widok. Akcja klipu szybko przeniosła się do domu z górnej półki, można się poczuć jak podczas oglądania odcinka serii MTV Cribs. Oczywiście Jamiz jest VIP-em i cieszy się szacunkiem wszystkich pozostałych. Niestety sen szybko się kończy i trzeba wrócić do rzeczywistości. Raper ocknął się i był mile zaskoczony widokiem skąpo ubranej panienki, która już jest gotowa do nocnej eskapady (mina Jamiza na samym końcu mówi wszystko).


Get Loot z jednej strony niczym szczególnym nie wyróżnia się na tle pozostałych klipów, jakie w latach 90.tych były kręcone. Jednak ma swoje atuty, które przemawiają za nim: lekkość, laidbackowy klimat, wszechogarniający luz i poczucie swobody, która może się także wam udzielić podczas oglądania tego klipu.


czwartek, 13 listopada 2008

Geto Boys - Mind Playing Tricks On Me

Wróćmy na chwilę do 1991 roku, kiedy jeszcze ikonami rapu nie był ani Nas, Wu-Tang Clan, 2Pac, Notorious B.I.G. ani Jay-Z. W końcówce lat 80.tych i na początku 90.tych Stany Zjednoczone przeżywały zmasowany atak wykonawców gangsta rapu. Jednymi z najważniejszych przedstawicieli tego nurtu byłą ekipa pochodząca z Teksasu, reprezentująca H-Town - Geto Boys. Od początku swojej działalności byli atakowani przez media głównie za gloryfikowanie przemocy, wulgarne teksty, opisujące psychodeliczne historie, nekrofilie, morderstwa, gwałty. Nigdy nie byli pieszczoszkiem dziennikarzy. Najsłynniejszym utworem Geto Boys, za który oczywiście byli również krytykowani ze strony mediów, jest pochodzący z albumu We Can't Be Stopped (tytuł odnoszący się do wszystkich przeciwników grupy, którzy próbowali dosłownie uciszyć ich) kawałek Mind Playing Tricks On Me. Powstał do niego znakomity, klasyczny klip, który chciałbym przybliżyć.

Mind Playing Tricks On Me
wyróżnia przede wszystkim klimat; noc, wszędzie porozstawiane po pokoju świeczki tylko potęgują wrażenie mistycyzmu. Doskonale pasują słowa Scarface'a:

"
At night I can't sleep, I toss and turn/Candle sticks in the dark, visions of bodies bein burned"

Na początku teledysku widzimy bliżej nieokreślonego mężczyznę, który ma problemy ze snem a jak się później okazuje z całym swoim życiem. Swój umysł ma zaprzątnięty paranojami, ciągłym wrażeniem, że ktoś usiłuje go zabić, ciągle sprawdza czy ktoś do niego nie dzwonił i przypadkiem nie zostawił wiadomości. Traci kontakt z rzeczywistością, oddalając się jednocześnie od swojej rodziny. W jednej scenie jnasz bohater przez okna w łazience zauważa tajemniczą postać i próbuje później ją dogonić na ulicy, jednak bezskutecznie. Znakomicie podsumowuje to Scarface kończąc swoją pierwszą zwrotkę:

"It's fucked up when your mind is playin tricks on ya"


Wraz z początkiem drugiej zwrotki przenosimy się na ulice Houston i widzimy historię pewnego gangstera (może to być ta sama postać co w pierwszej, interpretacji jest wiele). Paranoja pokazana w inny ale także ciekawy sposób. Z jednej strony możesz czuć się jak gwiazda filmowa, mieć wszystko to, co zapragniesz ale będzie równie wielu ludzi, którzy chcieliby odebrać tobie to wszystko. Jednego dnia ty pociągasz za spust, a drugiego musisz się otaczać swoimi ludźmi gdziekolwiek byś poszedł. Człowiek pogrążony w walce ze swoimi urojeniami, z własnym strachem stara się znaleźć ukojenie i spokój w różnych miejscach. Jednym z nich jest z pewnością kościół i szukanie pomocy u Boga. Tak samo postanawia zrobić bohater klipu i pojawia się w Domu Boga, szukając tam schronienia, ponieważ jest pewny, że bliskie jemu osoby nie wyciągną do niego pomocnej dłoni. Zwróćcie uwagę na scenę, którą mamy przy słowach Scarface'a:

"
I had a woman down with me/But to me it seemed like she was down to get me
She helped me out in this shit/But to me she was just another bitch
"

Końcówka klipu rozgrywa się w Halloween. Zaczyna się od Bushwicka Billa, który okrada dzieci ze słodyczy. Zauważa to pewien mężczyzna i próbuje jego złapać, jednak bezskutecznie. Szukając złodzieja sam wpada w pułapkę i zostaje dotkliwie pobity. Na końcu zostaje zabrany do szpitala; ta scena ma symboliczne znaczenie. Niedługo po nagraniu tego kawałka Bushwick Bill trafił do szpitala po strzelaninie ze swoją dziewczyną, w wyniku której stracił jedno oko. Na okładce singla Mind Playing Tricks On Me, mamy Scarface i Willie D odwiedzają go, a jakiś czas wcześniej informują go o pojawieniu się tego teledysku w telewizji.

Opowiadając o tym klipie nie mogę pominąć kilku ważnych faktów związanych z samym utworem. Mind Playing Tricks On Me jest w całości oparty o sampel z kawałka Isaaca Hayesa Hung Up On My Baby z soundtracku Tough Guys z 1974 roku. Jest to największy sukces Geto Boys, dzięki właśnie Mind Playing Tricks On Me zdobyli dużą popularność i uznanie. W podsumowaniach najlepszych utworów w historii hip hopu możemy znaleźć ten kawałek, często z dopiskiem "the best storytelling ever". Wielu artystów wspominało o nim na swoich albumach m.in. Prodigy, The Clipse, The Kottonmouth Kings, OutKast czy Notorious B.I.G. Klasyk nad klasykami, zarówno videoclip jak i singiel.

wtorek, 21 października 2008

Ivan Ives - Got It

Jednymi z moich ulubionych klipów są te z gatunku lub jak kto woli z rodzaju niskobudżetowych. Właśnie w takich teledyskach można zobaczyć o wiele więcej ciekawych scen, ujęć niż w niejednym videoclipie o których ktoś kiedyś powiedział "z sześciocyfrowym budżetem". Wielu również wykonawców na początku swojej kariery mieli tzw. "osiedlowe" nagrania video. Wystarczy przypomnieć sobie Peer Pressure Mobb Deep (choć akurat oni tak do końca nie odeszli od takich nagrań, obejrzyjcie sobie Infamous Allegiance part 1 lub 2 ewentualnie Murda Muzik a będziecie wtedy wiedzieli o czym mówię) , It Aint Hard To Tell Nasa czy I Got Cha Opin Black Moon. Podobnie rzecz się dzieje obecnie wśród undergroundowych wykonawców. Doskonałym przykładem takiego niskobudżetowego teledysku jest Got It Ivana Ivesa, którego postać była już przez nas przedstawiana na blogu.

Kiedy po raz pierwszy przesłuchałem znakomity album
Iconoclast (w dziale Recenzje LP's znajdziecie recenzję tej płyty - przyp. ekipa) wytypowałem właśnie otwierający wydawnictwo utwór Got It jako pierwszy videoclip. Byłem mile zaskoczony jak się okazało, iż mam rację. Na początku teledysku wita nas prawdziwy kowboj rodem z Teksasu (zwróćcie uwagę na wspaniały akcent i ubiór tego jegomościa). Może się wam wydawać, że będzie to kolejny nudny klip jakich teraz pełno, ale taki spokojny początek to tylko zasłona dymna przed prawdziwym obliczem klipu. Pierwsza zwrotka zaczyna się od spotkania Ivana Ivesa na fotelu dentystycznym (!) a później wszystko nabiera tempa i jest naprawdę różnorodnie i interesująco. Nie będę po kolei analizował wszystkie sceny, dodam jedynie, iż możecie w tym teledysku zobaczyć całą reprezentację The I.V. League, którzy tworzą świetną śmietankę i nie pozwalają się nudzić w trakcie 3 minut trwania nagrania.

Got It jest przede wszystkim świeżym videoklipem i choć ma jedynie rok, to już teraz jest dla mnie klasykiem (ten znakomity refren!). Nie śpijcie, sprawdźcie to teraz, ponieważ naprawdę warto.

wtorek, 23 września 2008

RZA - Tragedy


Muszę przyznać, że mam słabość to filmów przedstawiających baśnie i legendy rodem ze starożytnych Chin i krain sąsiadujących z tym państwem, takich jak Hero, Dom Latających Sztyletów czy Przyczajony Tygrys i Ukryty Smok. Klimat tych produkcji oraz historie jakie są opowiadane w nich są niesamowitym przeżyciem. Niektórzy powiedzą, iż nie ma nic niezwykłego w takich produkcjach i ich to zupełnie nie interesuje. Jednak nie wiedzą co tracą, ponieważ wszystkie historie w niczym nie przypominają produkcji hollywoodzkich (filmy posiadają zawikłaną fabułę i często kończą się bez happy endu) a kreacje aktorów, kostiumy oraz krajobrazy filmowe potrafią poruszyć niejedno serce. Jednym z nielicznych teledysków utrzymanym w klimacie Dalekiego Wschodu jest będący na pograniczu baśni oraz filmów sztuk walki klip Roberta Diggsa, czyli The Rizzy - Tragedy.

Wyróżniającą cechą teledysków spod znaku Wu-Tang Clanu jest nieobliczalność. Kiedy po raz pierwszy oglądam jakiś ich videoclip nigdy nie jestem pewien czego mogę oczekiwać. Nie inaczej było z omawianym dziełem The Rizzy. Mamy tutaj niby prostą ale z drugiej strony rzadko pokazywaną na klipach historię. Mistrz jednego z zakonu wyrusza na starcie ze swoim wrogiem z drugiego obozu a jego ukochana/służąca/płaczka (ciężko jest mi powiedzieć kim ona jest) opłakuje jego. RZA jest niesiony na plecach przez swoich wojowników na spotkanie ze swoim nieprzyjacielem. Kiedy już nadchodzi do starcia oko w oko przeciwników następuje krótka walka wojowników z obu zakonów w szalonym stylu kung-fu (pojedynek 1 na 1 przed rozpoczęciem batalii jest to element cechujący każdą starożytną i średniowieczną bitwę). Po tej walce nadchodzi starcie obu mistrzów - RZA ma za przeciwnika bliżej nieokreślonego znawcę sztuk walki (przypadek, że jest on biały?). Scena jest świetna, z jednej i z drugiej strony pada multum ciosów; większość akcji dzieje się w powietrzu (rodem z wymienionych na początku filmów) a zwycięsko z niej wychodzi (wiadomo, że prawdziwe czarnuchy nigdy nie przegrywają) reprezentant Wu-Tang Clanu. Niektórzy mogą patrzeć nieprzychylnym okiem lub z politowaniem na sceny walki w tym klipie, jednak nie potrafią docenić tego. Jeżeli ktokolwiek choć raz oglądał film sztuki walki z Dalekiego Wschodu to będzie wiedział, że pojedynki takie jak z tego klipu były tam nieodzownym elementem.

Na koniec kilka informacji na temat samego utworu. Pochodzi on z soundtracku do dokumentalnego filmu Rhyme & Reason z 1997 roku (spójrzcie na obsadę filmu - Grandmaster Caz, Chuck D., KRS-One, Nas, Method Man, Erick Sermon i wielu innych). Produkcją zajął się bliski przyjaciel Wu-Tang Clanu, True Master a w refrenie słychać śpiew Tha Truth!.

wtorek, 16 września 2008

Classic Hip Hop Videos


W tym dziale zamierzam przedstawiać klasyczne, najlepsze teledyski hip hopowe. Część z nich dziś jest już zapomniana ze względu na to, że obecnie panuje inna moda na kręcenie klipów. Trzeba przyprowadzić na plan całą plejadę modelek, zaprosić kogoś "gorącego" na jak to Tede powiedział "szalony futuring", wybrać banger jako kawałek do którego powstaną zdjęcia, zatrudnić cały sztab odpowiedzialny za odpowiednie nakręcenie, zmontowanie i złożenie całości materiału żeby ludzie chcieli to oglądać. Oczywiście nie zapominajmy o wysokich nakładach pieniężnych, które czasem mogą pochłonąć większość zarobków artysty a nie przełożyć się na satysfakcjonującą sprzedaż albumu (taki przypadek spotkał ostatnio pewną młodą gwiazdeczkę, ale jej nie będziemy robić reklamy, ponieważ tym zajmują się lepiej wyspecjalizowane portale). Oczywiście zdarzają się wyjątki, gdyż jest to oczywiste, iż są jeszcze osoby skłonne i chętne kręcić klipy tak jak miało miejsce to kiedyś.

Poniżej przedstawiam moich faworytów jeśli chodzi o klasyczne teledyski (kolejność przypadkowa; lista może w każdej chwili ulec zmianie).

  1. Wu Tang Clan Careful - (Click, Click)
  2. Mobb Deep - Shook Ones (Pt. 2)
  3. Erykah Badu feat. Common - Love Of My Life (An Ode To Hip Hop)
  4. Tim Dog - Fuck Compton
  5. Makaveli - Hail Mary
  6. DJ Muggs feat. Dr. Dre & B-Real - Puppet Master
  7. Geto Boys - Mind Playing Tricks On Me
  8. The Roots - What They Do
  9. OutKast - Ms. Jackson
  10. DJ Shadow - Midnight In A Perfect World

Wu-Tang Clan - Careful (Click, Click)


Odkąd tylko pamiętam Wu-Tang Clan zawsze miał doskonałą rękę do klipów. Tyczy się to teledysków promujących kolejne albumy tego kolektywu (aktualnie, to wcale nie jest tak dobrze jeśli chodzi o wzajemne relacje poszczególnych członków ekipy ale to odrębny temat) jak i solowe wydawnictwa artystów należąych do tego klanu. Większość osób będzie kojarzyło videoklipy do kawałków z Enter The Wu-Tang: 36 Chambers - Protect Ya Neck, Da Mystery of Chessboxin', Method Man, C.R.E.A.M., Can It Be All So Simple oraz Wu-Tang Clan Ain't Nuthing Ta F' Wit/Shame on a Nigga jednak na mnie największe wrażenie zrobił teledysk powstały do utworu Careful (Click, Click), pochodzący z wydanego w 2000 roku nakładem Loud Records albumu The W.

Kiedy po raz pierwszy obejrzałem "Careful (Click, Click)" nasunęły mi się dwie myśli - o co chodzi z tą strzelaniną oraz skąd oni wzięli te glocki (przypatrzcie się glockom Inspectah Decka i U-Goda). Tak, ten klip to jedna wielka "zabawa z bronią" (mniejsza już oto, że to jest niewielki klub a nie otwarta przestrzeń). Rozpoczyna się od tego, że niewiadomo skąd wyskakuje na parkiet pewien bboy (?) (później pojawia się jeszcze dwóch następnych) i wyciąga dwa glocki mierząc prosto do ekipy Wu-Tangu. Nie pozostaje mu dłużny The Rizza również dobywając broni oraz  wypowiadając te słowa:

"Wait, hold up, chill, what's that son?/Damn.. nigga got fucked, shit, huh?!"

Ciężko jest opisać co dzieje się później; rozpoczyna się regularna strzelanina, która jak ulał pasowałaby do filmów sensacyjnych. Strzały padają często i gęsto, dobrze, że przynajmniej niewiele z nich trafia do celu. Całość najlepiej podsumowuje refren:

"Somethin in the street went, BANG BANG/ Makin it hard for you to do your THANG THANG".

Najlepszą dla mnie sceną jest ta, w której U-God przy akompaniamencie świszczących kul sięga po broń (na jednej dłoni ma założoną...rękawicę dla pilarzy) i odpowiada salwą ognia przeciwnikom. Rzecz jasna napastnicy zostają pokonani (największy w tym udział ma już wspomniany U-God) a całość kończy się ucieczką grupy przed spodziewaną wizytą policji. Słyszymy jeszcze słowa Cappadonny:

"Yo, the next time y'all collapse don't call me"

Z omawianym przeze mnie klipem związana jest pewna ciekawa historia. Otóż jest on częścią nazwijmy trylogii promującej The W, ponieważ łączy się z dwoma pozostałymi singlami z tego albumu, czyli z Gravel Pit oraz Protect Ya Neck (The Jump Off). Jeżeli dokładnie przyjrzymy się początkom oraz końcom tych trzech klipów zobaczymy, że członkowie Wu Tangu wsiadają do tej samej windy czy znajdują się w tym samym klubie. Jest to interesujący a zarazem rzadko stosowany zabieg.

Jeśli chodzi o videoclipy jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich.