piątek, 19 grudnia 2008

Johny Rabb

Z muzykami, którzy nie grają w żadnych grupach jest tak, że ich poziom mierzy się względem ilości nagranych płyt lub zagranych koncertów z innymi artystami. Weźmy na przykład Lee Ritenoura (gitarzysta, muzyk sesyjny). Kiedy powiemy człowiekowi, który go nie zna, że grał w Fourplay z m. in. Bobem Jamesem i Harvey Masonem, to można się domyślić, że nie jest złym muzykiem.

A teraz sprawdźmy przypadek wprost odwrotny do wyżej opisanego.
Johny Rabb, perkusista, jeden z najlepszych w swoim fachu. Już sam adres jego strony internetowej - www.worldsfastestdrummer.com - mówi sam za siebie. W przeciwieństwie do reszty bębniarzy w jego zestawie są prawie same werble. Bardzo mało tomów. Jednak jego sposoby na wykorzystanie tych werbli sprawiają, że długo zbieramy szczękę z podłogi. Nie bez powodu na kilku z nich leżą małe, sześcio - ośmiocalowe talerzyki. To co wyprawia podnosząc i opuszczając je jest nie do opisania. Po prostu trzeba to zobaczyć.

I nasuwa się pytanie: Z kim grał? Szczerze mówiąc to nie słyszałem, żeby nagrał płytę. Za to zagrał trochę koncertów solo, kilka (lub kilkanaście) z ludźmi trochę bardziej znanymi (ale nie myślcie, ze jest ich dużo). Ja słyszałem tylko o
Marco Minnemannie i Maynardzie Fergusonie), dał setki warsztatów. I myślę, że warto go znać nawet jeśli nudzi Cię słuchanie samych bębnów...

Strona Johnny'ego Rabba na Drummerworld


10 minut grania. Ale jakie 10 minut...


Brak komentarzy: